Jak wyglądały Wasze początki w chórze?

[Asia Brol]

A więc czasem to, co naiwnie uważamy za defekt, wcale nim nie jest!!! Dzięki za kawę na ławę. Lepiej mi. Chociaż i gorzej.... Z soboty na niedzielę zabalowałam w Krakowie do 6 rano, było nawet straszne karaoke - kocham Cię kochanie moje:) No i iść dziś na próbę? Chyba po cichutku kwilić będę, a usłyszeć i osłuchać się - bezcenne!!!

[paladin]

Cóż, pierwszy post, to i chóralnymi początkami wypada się pochwalić - ja do mojego obecnego chóru przyszedłem z nieco zbyt dużą wiarą w swoje umiejętności, zwłaszcza jeśli chodzi o czytanie nut Na zawsze chyba zapamiętam swoją "solówkę" w "Locus iste" Brucknera - tam jest takie miłe miejsce, gdzie basy zostają zupełnie same na całkiem niemałej wysokości, pierwsza próba zaśpiewania tego "na żywca" (było nas w basach dwóch, przy czym drugi taktycznie się w tym miejscu wyciszył ) nauczyła mnie pokory, oj nauczyła.

Ale potem było już lepiej

[Kasia :))]

Ja śpiewam już 2 i pół roku...teraz juz nawet nie pamietam troche jak to było ale wiem że początki nie były z byt łatwe...i ja też kreśliłam strasznie nuzy aż do tej pory mam jeszcze niektóre nuty... teraz to sie dziwie jak nasz dyrygent znami wszystkimi wytrzymował współczuje mu do tej jeszcze pory :p